krucha słodycz
Od kilku tygodni trwa akcja #greeninspiracje
organizowana przez markę tołpa, do
której nie mogłam się nie dołączyć. Gdy zostałam do niej zaproszona, nawet się
nie zastanawiałam i choć mój blog jest blogiem kulinarnym to jestem otwarta na
akcje, które są zgodne z moim stylem i sposobem życia.
Marka tołpa
tworzy kosmetyki zgodne z moją filozofią a mianowicie im bliżej natury tym
lepiej dlatego od kilku lat jestem ich użytkowniczką, a krem pod oczy jest moim
niezbędnikiem:-)
Dlaczego te kosmetyki są tak
wyjątkowe, że autorka bloga kulinarnego chce o nich pisać? Odpowiedź jest
prosta, bo to kosmetyki polskie, bo nie testuje się ich na zwierzętach, bo w
składzie nie mają całej listy szkodliwych dla nas substancji jak parabeny czy emulgatory, bo są zaprojektowane
dla współczesnych kobiet w trosce o ich wygląd i pielęgnację. Ich dodatkową zaletą
jest to, że do produkcji użyte są rośliny, które połączono w taki sposób aby
wzajemnie się uzupełniały i wzmacniały swoje działanie. Zarówno w kosmetologii
jak i w kuchni, rośliny stanowią bardzo ważną rolę i dziś, dzięki greeninspiracji, na moim blogu, te dwie
dziedziny łączą się tworząc coś wyjątkowego:-)
W ramach akcji testowałam produkty
z linii roślinnych kosmetyków green, mój zestaw zawiera aktywne składniki roślinne, którymi są
róża stulistna i len.
Kosmetyki te przeznaczone są dla skóry wrażliwej i naczynkowej czyli dokładnie takiej jaką ja posiadam. Mam tak delikatną skórę twarzy, że od zawsze miałam problem z dobraniem prawidłowej pielęgnacji, dlatego testowanie roślinnych kosmetyków tołpa:®green dało mi nadzieję na znalezienie tej idealnej linii.
Nie zawiodłam się, mój zestaw green oils naczynka, w skład którego wchodzi żel micelarny do mycia twarzy i oczu, łagodny płyn micelarny-tonik oraz wzmacniający krem na naczynka KLIK , okazały się idealne dla mojej twarzy, która bardzo je polubiła. Dlatego z przyjemnością mogę polecić te kosmetyki każdej kobiecie. Zwłaszcza, że teraz na tolpa.pl możecie kupić ten ( i inne ) zestawy z jednym produktem w prezencie. A inne kosmetyki z 20% rabatem - wystarczy, że wpiszecie podczas zakupów kod: pieczenie0717, który jest ważny do 20 sierpnia ( kod nie łączy się z zestawami i innymi promocjami) :-)
Kosmetyki te przeznaczone są dla skóry wrażliwej i naczynkowej czyli dokładnie takiej jaką ja posiadam. Mam tak delikatną skórę twarzy, że od zawsze miałam problem z dobraniem prawidłowej pielęgnacji, dlatego testowanie roślinnych kosmetyków tołpa:®green dało mi nadzieję na znalezienie tej idealnej linii.
Nie zawiodłam się, mój zestaw green oils naczynka, w skład którego wchodzi żel micelarny do mycia twarzy i oczu, łagodny płyn micelarny-tonik oraz wzmacniający krem na naczynka KLIK , okazały się idealne dla mojej twarzy, która bardzo je polubiła. Dlatego z przyjemnością mogę polecić te kosmetyki każdej kobiecie. Zwłaszcza, że teraz na tolpa.pl możecie kupić ten ( i inne ) zestawy z jednym produktem w prezencie. A inne kosmetyki z 20% rabatem - wystarczy, że wpiszecie podczas zakupów kod: pieczenie0717, który jest ważny do 20 sierpnia ( kod nie łączy się z zestawami i innymi promocjami) :-)
Tyle o kosmetykach a teraz czas na część kulinarną. Jak już wspomniałam w moim zestawie aktywne składniki roślinne to róża i len. Róża, królowa kwiatów, piękna i delikatna. Len, skromny i prosty. Tak powstały kruche różowe makaroniki z kremem różanym i prażonym, złotym siemieniem lnianym. Piękno, kruchość i prostota w jednym. Zapraszam na przepis:-)
Składniki na makaroniki:
110 g
cukru pudru
50 g
mielonych migdałów (bez skórki)
10 gram
suszonych płatków róży, zmielonych na puder
60 g
białek
40 g
drobnego cukru do wypieków
szczypta
kamienia winnego ( można pominąć, ale kamień pomaga w lepszym ubiciu białek
oraz sprawia, że piana się dobrze trzymała )
różowy
barwnik spożywczy
Blachę wykładamy papierem do
pieczenie. Na papierze odrysowujemy 30 kółek o średnicy 2 cm (można użyć
nakrętki od plastikowej butelki ).
Białka przed ubiciem muszą odstać 3
dni w odkrytej misce w temperaturze pokojowej.
Białka lekko miksujemy aby powstała
luźna piana, dodajemy kamień winny i ubijamy na sztywną pianę, pod koniec
dodajemy cukier i ubijamy aż do uzyskania gładkiej i lśniącej piany (tak jak na
bezy ). Migdały i cukier puder miksujemy razem w malakserze lub młynku do kawy,
dodajemy puder różany i całość przesiewamy. Suche składniki delikatnie
wsypujemy do piany białkowej. Najlepiej zrobić to w trzech turach. Przy pomocy
łopatki z gumową końcówką, staramy się delikatnie wmieszać suche składniki w
pianę. Mieszamy od góry, zagarniając suche składniki do środka starając się
mieszać w jednym kierunku. Robimy to w miarę wolno i delikatnie, aż całość
połączy się w płynną masę. Przy trzeciej turze mieszania, dodajemy kilka kropel
barwnika spożywczego. Po zakończeniu mieszania, kiedy nabierzemy masę na
łopatkę i lekko ją przechylimy, masa powinna spłynąć tworząc tzw. wstążkę.
Jeśli tak się dzieje masa jest gotowa do przełożenia do rękawa cukierniczego.
Jeśli jest zbyt gęsta mieszamy dalej aż uzyskamy efekt wstążki. Masę
przekładamy do rękawa cukierniczego i wyciskamy na przygotowaną
wcześniej blachę z papierem do
pieczenia. Następnie odkładamy na 60 minut, makaroniki muszą dobrze
wyschnąć, by nie pękały podczas pieczenia.
Piekarnik
nagrzewamy do temperatury 160°C. Wstawić makaroniki i pieczemy przez 10
minut. Ściągamy z papieru dopiero jak całkowicie ostygną. Przekładamy masą
różaną.
Składniki na nadzienie
50 g
białej czekolady
150 g
serka mascarpone
2 łyżki
konfitury z róży KLIK
2
łyżeczki soku z cytryny
2 łyżki
prażonego siemienia lnianego
Czekoladę rozpuszczamy w kąpieli
wodnej, jeszcze ciepłą mieszamy z serkiem mascarpone, dodajemy konfiturę i sok
z cytryny, dokładnie mieszamy. Nadziewamy makaroniki, wykładając jedną łyżeczkę
masy na jeden makaronik, który przykrywamy drugim makaronikiem. Wierzch każdego
złożonego ciasteczka delikatnie smarujemy np. syropem cukrowym lub miodem a
następnie posypujemy prażonym siemieniem lnianym.
Ślicznie wyglądają te makaroniki :)
OdpowiedzUsuńCudne makaroniki i cudne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńPiękne te makaroniki, takie romantyczne :)
OdpowiedzUsuńWyglądają uroczo :-)
OdpowiedzUsuńBardzo ładne zdjęcia :) A do kulinarnych metod wspierania urody świetna jest pitna woda redox, którą można mieć z własnego kranu :)
OdpowiedzUsuń