Kimchi to tradycyjne danie kuchni koreańskiej i to nic innego jak sfermentowane warzywa, które podaje się jako dodatek do posiłków. Można z niego przygotować np zupę czy farsz do pierożków, ale mi najbardziej smakuje w wersji dodatku.
Główny składnik kimchi to kapusta pekińska, którą łączy się z rzodkiewką japońską ( ja dodaję zwykłą rzodkiewkę lub białą rzodkiew ), czosnkiem, chili, imbirem, cebulą. Ja jeszcze dodaję jabłko i marchewkę i moja wersja jest light czyli umiarkowanie ostra.
Zanim zdecydujecie się na jej przygotowanie muszę Was ostrzec, że zapach jaki wytwarza się podczas fermentacji do miłych nie należy:-), za to smak wszystko wynagrodzi:-). Danie zdecydowanie dla tych, którzy lubią kuchnię orientalną. Mam nadzieję, że kogoś skuszę na mały eksperyment:-)
Składniki:
2 kapusty pekińskie
1 biała rzodkiew
4 duże marchewki
1 jabłko
10 cebulek ze szczypiorkiem
1 por
40 g świeżego imbiru
8 ząbków czosnku
2 świeże papryczki chili
1 czubata łyżka płatków chili
1/4 szklanki soli morskiej
woda
Kapustę dokładnie myjemy, kroimy na pół i usuwamy rdzeń, kroimy na małe kawałki i zasypujemy solą, którą wcieramy w kapustę. Zostawiamy na 5 godzin.
W tym czasie kapusta puści dużo soku a liście zrobią się miękkie w dotyku. Odlewamy sok ( zachowując 1/4 szklanki ) a kapustę dokładnie płuczemy.
Następnie dodajemy drobno pokrojoną rzepę, pokrojoną w cienkie paseczki marchewkę i jabłko oraz posiekaną porę i cebulkę.
Imbir kroimy na mniejsze kawałki i razem z czosnkiem, papryczką chili, płatkami chili umieszczamy w mikserze. Dolewamy odrobinę wody i miksujemy do momentu aż powstanie pasta.
Pastę dodajemy do warzyw i dokładnie ją wcieramy ( załóżcie gumowe rękawiczki ). Wcieramy ok 5 minut, ponownie zacznie wydzielać się sok.
Warzywa przenosimy do wyparzonego, dużego słoika i mocno ugniatamy, tak by nie powstały przestrzenie z pęcherzykami powietrza ( bakterie, które są odpowiedzialne za fermentację są beztlenowe, także to ważny etap ).
Na koniec wlewamy 1/4 szklanki zachowanego wcześniej soku z kapusty. Chodzi o to by warzywa były całkowicie zanurzone w soku. Słoik lekko zakręcamy i zostawiamy w temperaturze pokojowej na 2 - 4 dni. W tym czasie warzywa będą się kisić. Po 2 dniach próbujemy i jeśli uznamy, że jest wystarczająco ukiszona, wkładamy do lodówki. W lodówce kimchi nadal będzie się kisić, ale wolniej.
Zachęciłaś mnie tym wpisem do zrobienia kimchi :) Zawsze miałam ochotę na to, ale jakoś bodźca brakowało. Poza tym piękne zdjęcia :). Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWygląda fenomenalnie! ciekawam bardzo jak smakuje :)
OdpowiedzUsuńJa już od dawna przymierzam się do jej przygotowania.
OdpowiedzUsuńWygląda pysznie!:)
Rewelacyjny przepis, muszę go koniecznie wypróbować :)
OdpowiedzUsuńMnie skusiłaś na 100 % , piekne zdjecia, a przepis bardzo mnie przekonuje, robiłam wiele razy kimchi, nigdy nie byłam do końca zadowolona, mam nadzieję,że przepis , który podałaś nie zawiedzie moich oczekiwań
OdpowiedzUsuńOlimpio wygląda niezwykle, chyba się skusze :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy przepis. Do tej pory nawet o czymś takim nie słyszałam, nie mówiąc już o jedzeniu! Chętnie bym spróbowała! :)
OdpowiedzUsuńOlimpio zdjęcia tej potrawy są genialne, kuszą ognistą barwą papryczek :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ania
Jakie śliczne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńMoja Szefowa jest miłośniczką kimchi, właśnie sobie nastawiła własne i cały czas mi zachwala, jakie to dobre :)
Bardzo ciekawe danie. Nigdy czegoś takiego nie jadłam, a patrząc na składniki smakuje świetnie ;)
OdpowiedzUsuń