Zachorowałam, pierwszy raz tej zimy, ba pierwszy raz od 1,5 roku. W dodatku przyczyną była moja własna głupota. Tylko tak mogę nazwać wyjście do ogrodu w lutowy poranek by wywiesić pranie bo pięknie świeci słońce. Fakt słońce pięknie świeciło, w ogrodzie pojawiły się pierwsze przebiśniegi, więc człowiek od razu myśli o wiośnie i nie zważając na to, że jest środek lutego wychodzi z domu bez odzienia. No i załatwiłam się, jak by to powiedziała moja mamusia:-). Już następnego dnia poczułam, że coś złego się ze mną dzieje a wieczorem rozłożyło mnie na maksa. Stąd moja nieobecność na blogu i na fanpage'u i w ogóle wszędzie.
Na szczęście przeziębienie odpuściło, pozostał tylko męczący kaszel ale stan ten ponoć nawet kilka tygodni może trwać. No ale nic, żyć trzeba dalej, od czasu do czasu mocniej odkaszlnąć ale iść do przodu.
Zacznę więc od naleśników bo to one osłodziły moje pochorobowe dni. Za dużo nie ma co się rozpisywać bo każdy wie, że naleśnik jest dobry na wszystko. Przepis więc będzie na szybkie i pyszne naleśniki, moje zostały spałaszowane z konfiturą i serkiem mascarpone, popite oczywiście szklanicą mleka:-). Oby każda choroba tak pysznie się kończyła!
Zapraszam:-)
Składniki:
300 ml mleka
1 jajko
2 łyżeczki cukru
150 g mąki
szczypta soli
25 g roztopionego masła
miseczka z olejem i ręcznik papierowy
Wszystkie składniki umieścić w misie miksera i dokładnie zmiksować. Ciasto będzie rzadkie, ale takie ma być. Rozgrzać patelnię, ręcznik papierowy zamoczyć w miseczce z olejem i lekko posmarować patelnię. Wlać pół chochli ciasta i równomiernie rozprowadzić po całej patelni. Smażyć na złoty kolor po obu stronach.
Naleśniki podajemy z czym tylko dusza zapragnie, lub co mamy dostępnego w lodówce:-)
Smacznego:-)
Rosołku z kuraka ugotuj, on tak dobrze rozgrzewa kości. A słodkości na zaś, nawet jeśli tak apetycznie wyglądają.
OdpowiedzUsuńA wiec zdrówka życzymy :D
Pozdrawiamy serdecznie
Tapenda
Nie było Cię tylko kilka dni, ale zauważyłam Twoja nieobecność. Nawet pomyślałam, co też się dzieje z Olimpią? Pewnie chora....
OdpowiedzUsuńWięc (po pierwsze) życzę Ci szybkiego odzyskania pełni sił:-), a po drugie, naleśniki mam w planie na jutro (mój syn je uwielbia!). Zwykle robię je kompletnie na oko. Może choć raz należałoby przygotowac ciasto wg. konkretnego, uporządkowanego przepisu, np. autorstwa Olimpii D.? :-)))
Kasiu S dziękuję za radę, całkiem zapomniałam o cudnej mocy rosołu:-), koniecznie muszę ugotowac zwłaszcza, że cała rodzina go lubi:-)
OdpowiedzUsuńKasiu dziekuję za troskę to bardzo miłe wiedzieć , że jest Ktoś w ścieci kto myśli o mnie:-). To się zgrałyśmy z tymi naleśnikami, ja też robię je na oko:-), no ale w poście nie mogłam napisać,że na oko:-)
Olimpio,
UsuńNo więc musisz wiedzieć, że odkąd opublikowałas ten przepis, to już nie robię naleśników na oko :-). Dziś też powstaną wg. Twoich proporcji, bo wychodzą pyszne. :-)
Ciesze się, że wróciłaś do zdrowia :) Oby to była pierwsza i ostatnia choroba w tym roku!
OdpowiedzUsuńNaleśniki - rumiane, podane z konfiturą lub serkiem, to bardzo kusząca propozycja nie tylko pochorobowego, ale każdego posiłku.
Najprostsze jest najlepsze!
OdpowiedzUsuńRok temu przeziębiłam się podobnie i na długo.
Trzymaj się ciepło!
A ja na samym początku chciałam złożyć urodzinowe życzenia :) Po drugie życzę szybkiego powrotu do dobrej kondycji :) a trzecia sprawa jest taka, że też mam dzisiaj naleśniki z mascarpone, a i konfiturka myślę, że się znajdzie :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAgnieszka
Agnieszko, bardzo, bardzo dziękuję za życzenia i pamięć:-), to bardzo miłe:-). Już czuję się znacznie lepiej:-). Mam nadzieję, że naleśniki będą tak pyszne jak moje:-). Pozdrawiam serdecznie!
UsuńWhiness, dziękuję:-)i oby na tym chorowanie się zakończyło:-). Naleśniki są przepyszne, polecam:-)
OdpowiedzUsuńAmber dokładnie, prostota to, to co jest najlepsze:-). Pozdrawiam!
Wyjść w lutowy poranek do ogrodu i ujrzeć przebiśniegi - brzmi niczym moje marzenie :)
OdpowiedzUsuńA naleśniki z konfiturą zaiste dobre na wszystko :):)
Zdrowiej :)
Aniu na wyspach przebiśniegi zawsze kwitną w lutym:-), musisz tu przylecieć w lutym i marzenie się spełni:-)
UsuńAle ja bym chciała tak w moim ogrodzie :) nawet niech by kwitły w marcu , co tam , zaczekam :):):)
Usuńkocham naleśniki <3
OdpowiedzUsuńRoz ja również:-)
UsuńNajpyszniejsze pod słońcem!;)
OdpowiedzUsuńuwielbiam takie cieniutkie :)
OdpowiedzUsuńwyglądają pysznie!
moje ulubione to z białym serem chyba
pyszne!
OdpowiedzUsuńRenulko tak te naleśniczki są najpyszniejsze pod słońcem:-)
OdpowiedzUsuńMartuś ja też właśnie lubię cieniutkie naleśniki i kiedyś gdy nie znałam serka mascarpone to jadła je z białym serem:-)
toPestka:-) dziękuję i cieszę się że mnie odwiedziłaś:-)