Choć kocham ciasto marchewkowe miłością stałą i niezmienną to najbardziej smakuje mi w okresie jesienno-zimowym. I jak co roku mam swojego faworyta myśląc, że nie ma opcji że znajdzie się lepsze. I tak też było w tym roku, ale z tą różnicą, że to ciasto robiłam już 3 razy pod rząd w ciągu ostatniego tygodnia i uzyskało miano najlepszego z najlepszych:-). Urzekło mnie również to że nie jest to typowe marchewkowe ciasto, masywne i obsmarowane kremem z serka typu philadelphia, ale są to małe babeczki, które zmieszczą się nawet w słoiku, babeczki nasączone są likierem pomarańczowym i nie są przesadnie naładowane przyprawami a ich krem jest niebiański:-). Wilgotny i aromatyczny miąższ, moczone w likierze i soku pomarańczowym rodzynki, "dużo" brązowego cukru, który nadaje im wspaniały karmelowy posmak, zwieńczone kremem i orzechami, wszystko to tworzy deser, w którym można się zakochać w tym sezonie. Zapraszam!
Składniki:
80 g rodzynek
sok wyciśnięty z jednego pomarańcza
1 łyżka likieru pomarańczowego
75 g ciemnego brązowego cukru
125 ml oleju rzepakowego
125 ml miodu
3 jajka
1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
1/2 łyżeczki mielonego imbiru
225 g maki pszennej
2 łyżeczki proszku do pieczenia
1 łyżeczka sody
szczypta soli
3 średniej wielkości marchewki obrane i starte na tarce o średnich oczkach
Rodzynki umieścić w słoiku i zalać sokiem z pomarańcza i likierem pomarańczowym, zakręcić i wstawić do lodówki na całą noc.
Rozgrzać piekarnik do 180 st C ( z termoobiegiem ), nasmarować masłem 12 małych foremek ( ja użyłam foremek do muffinek ).
Do dużej miski wlać olej, miód, dodać cukier i jajka oraz ekstrakt z wanilii. Całość wymieszać widelcem.
Do drugiej miski przesiać mąkę z proszkiem, sodą, dolą i imbirem.
Do suchych składników dodać mokre i wymieszać by całość dobrze się połączyła, dodać rodzynki wraz z sokiem i startą marchewkę.
Tak przygotowane ciasto przełożyć do przygotowanych foremek. Piec przez 30 minut lub do suchego patyczka. Po upieczeniu wyjąć z foremek i studzić na kratce.
Składniki na krem:
75 g cukru pudru
45 g masła ( koniecznie w temperaturze pokojowej )
80 g serka mascarpone
1/3 szklanki śmietany kremówki
1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
Wszystkie składniki muszą być w temperaturze pokojowej ( jeśli nie będą, krem wyjdzie z grudkami)
Wszystkie składniki umieścić w misie miksera i zmiksować na puszystą masę.
Ostygnięte babeczki lekko nasączyć likierem pomarańczowym ( kilka kropel na babeczkę ) ,udekorować kremem, posiekanymi orzechami włoskimi i polać miodem.
Można zakręcić babeczkę w słoiku i zabrać ze sobą np do pracy, wkładając najpierw babkę a następnie dużo kremu:-), orzechy i mód. Zakręcić i w stawić do lodówki by deser był chłodny.
Piękne!
OdpowiedzUsuńMarchewkowe w słoiczkach całkowicie skradło moje serce...
Aniu nawet niewsz jaką mam chęć podarować Ci taki słoiczek pełen marchewek:-)
Usuńwspaniałe ;)
OdpowiedzUsuńKasiu dziękuję i miło mi, że do mnie wpadłaś:-)
UsuńJeśli smakuje tak jak wygląda to nie mam pytań :-)
OdpowiedzUsuńSmakuje lepiej niż wygląda:-), dziękuję za odwiedziny!
UsuńŚlicznoty! :)
OdpowiedzUsuńdziękuję:-) i pozdrawiam!
Usuńmarchwiowe ciasta to mój numer jeden, choć przyznam, że dyniowe w tym roku również wysuwa się na przodującą pozycję
OdpowiedzUsuńpodanie w słoiczkach genialny pomysł!
Dziękuję Martuś, u mnie zdecydowanie marchewka pobiła dynię w tym roku:-)
Usuńmniammmmmmm
OdpowiedzUsuńtak mniammm, mniammm, mniammm:-). Cieszę się Małgosiu, że do mnie zaglądasz to bardzo miłe:-)
UsuńMoja droga, zdjęcia piękne! A dodatki jakie wybrałaś do babeczek sprawiaja, że mam ochotę zabrać Ci taki jeden słoiczek:)
OdpowiedzUsuńMoja droga:-), bardzo dziękuję:-) a słoiczek czeka dla Ciebie:-)
UsuńJa też lubię marchewkowe o tej porze. Piękne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Te słoiczki ujęły mnie na całego:-) Ja do tej pory jeszcze nie robiłam i nie jadłam marchewkowego ciacha;-) Odrzuciłabym tylko rodzynki, a reszta boska:-)
OdpowiedzUsuńUroczo wyglądają w tych słoiczkach! Fajne, na chapsa ;)
OdpowiedzUsuńDotychczas robiłam jeden rodzaj marchewkowego - z dużą ilością wiórków kokosowych i jak dotąd to mój ulubiony przepis. Te cięższe, o których piszesz na wstępie są smaczne, ale nie jestem w stanie zjeść więcej niż jeden kawałek. ;)
Fajny pomysł na taką wersję mini, a poza tym urocze fotki :-)
OdpowiedzUsuńobłędne :) i bardzo podoba mi się ta wersja w słoiczku! również uwielbiam wypieki marchewkowe, są niepowtarzalne :)
OdpowiedzUsuńUrocze, male pysznosci. . Juz sie zakochalam w tych babeczkach czytajac Twoj opis... :)
OdpowiedzUsuńsą przeurocze! :)
OdpowiedzUsuńTy wiesz, że miłość do marchewkowego ciasta nas łączy :):)
OdpowiedzUsuńa w Twoim przepisie jeszcze te aromatyczne rodzynki ! mmmnoam :)