Ostatnio u mnie dużo ryb i owoców morza. Mięso już nam się przejadło a to znaczy, że wiosna zbliża się wielkimi krokami i organizm domaga się lekkich posiłków. Czas pomyśleć również o powrocie do ćwiczeń i o poprawie formy, w zimę trochę się rozleniwiłam i kilka kilogramów przybyło:-).
Lubię ten przed wiosenny czas i wyzwania z nim związane. Nowe ciężarki zakupione, o kilogram cięższe od tych, których dotychczas używałam, sprezentowałam sobie również nowy strój do ćwiczeń:-) i do dzieła:-), czeka mnie 3 miesiące nie lekkiej, ale za to przyjemnej pracy:-)
Wracam jednak do tematu dzisiejszego wpisu czyli zapiekanej ryby:-). W Anglii to bardzo popularne danie i ile domów tyle sposobów jego przygotowania. Rybę najpierw lekko gotujemy w mleku z liściem laurowym i zielem angielskim a potem łączymy z jajkiem, śmietaną, moczoną w rosole bułką, serem, przyprawami oraz ziołami i zapiekamy w piekarniku. Podajemy z sosem tatarskim i pieczywem.
Składniki:
3 filety rybne ( najlepsza jest biała ryba typu dorsz, okoń morski, łupacz )
2 szklanki mleka
2 liście laurowe
2 ziela angielskie
1 mała bułka pszenna + rosół lub woda do namoczenia
1 jajko
1/4 szklanki śmietany kremówki
2 łyżki tartego parmezanu lub sera żółtego
świeżo mielony pieprz
sól morsa
listki z jednej gałązki tymianku
bułka tarta do posypania
3 łyżeczki masła
sok z cytryny do pokropienia upieczonej ryby
Do garna wlewamy mleko i dodajemy liście laurowe, ziele angielskie i rybę. Rybę gotujemy 1 minutę od momentu zagotowania mleka.
Ugotowaną rybę wyjmujemy z mleka i przestudzoną rozdrabniamy na mniejsze kawałki.
Kawałki ryby umieszczamy w misce i dodajemy jajko, śmietanę, ser, tymianek oraz namoczoną i wyciśniętą bułkę. Całość mieszamy i doprawiamy solą i pieprzem.
Tak przygotowaną przekładamy do posmarowanego masłem naczynia żaroodpornego. Mieszankę rybną posypujemy bułką tartą i na wierzchu układamy kawałki masła.
Wstawiamy do nagrzanego do 180 st C piekarnika i pieczemy do momentu aż bułka tarta będzie złociście brązowa ok 15 - 20 minut.
Upieczoną rybę skrapiamy sokiem z cytryny, podajemy z sosem tatarskim i pieczywem.
Smacznego:-)
Coś czuję, że ta zapiekanka skradła by moje serce (i podniebienie :)
OdpowiedzUsuńJestem tego samego zdania co Ivka:-) Cudna...:-)
OdpowiedzUsuńEkstra jak dawne „Ekstra mocne z Filtrem” a tak na poważnie to faktycznie jak przychodzi wiosna to zaczynamy jeść potrawy lekko strawne, bo już nie musimy obrastać w tłuszcz, aby chronić się od zimna. Uwielbiam ryby a szczególnie dorsza, chociaż za komuny uważano, że ryba ta jest dla biedoty a obecnie kosztuje więcej niż szynka – jak to się wszystko pozmieniało i pomieszało. Wracając jednak do potrawy to ściągam przepis, ponieważ nigdy nic takiego nie jadłem i tak sobie myślę, że może zaskoczę w sobotę swoich gości i nakarmię ich w domu rybą zapiekaną. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńPrzypomniałaś mi, że muszę zakupić sobie jakieś buty do biegania :) a taka rybka już cieszy moje oko :))
OdpowiedzUsuńJa tam cwicze caly czas :) Z pania Ewa rzecz jasna (no dobra, troche tez z Mel B dla przelamania nudy:) A taka rybke chetnie bym zjadla. Chyba wprosze sie na obiad ;)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia.
rybki, to mój konik, wieć pozwolę sobie na kilka słów.
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim łaczymy sie z tobą w bólu zrzucania kilogramów. Nam trochę lżej, bo regularnie je spalamy na siłowni :D
Co do przepsiu, krąży plotka, że w Anglii to tylko słodkie jest wspaniałe, a poza tym nie ma co jeść. Cóż mam powiedzieć.... nie rozumiem w ich tradycji przygotowania ryby z kremówką i mlekiem. Te dodatki w ich puddingach ( oglądałam w TV) jest dla mnie spójne. Tak czy owak, to, że nie rozumiem, to nie znaczy, że to potępiam !!!!! Kiedyś się do Was wybiorę, i z pewością nie skorzystam z usług francuskich czy włoskich resturacji. Muszę się przekonać i poczuć, czy faktycznie to co mówią to plotki, czy tylko uprzedzienia.
Pozdrawiamy serdecznie
Tapenda
Też bym zjadła! pysznie się wygląda, a my rybki lubimy!
OdpowiedzUsuńJuż mi smakuje! Zdecydowanie!
OdpowiedzUsuńZapiekanka niezwykła, ryby mogę jeść codziennie.
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim zazdroszczę chęci do ćwiczeń, nie cierpię się gimnastykować,
jedyny ruch , to jazda na nartach, ale przecież nie robię tego każdego dnia, choć dobre i to.
Olimpio, rybę uwielbiam w każdej postaci. Przepis więc przygarniam. :)))
OdpowiedzUsuńBardzo lubię rybę, ale w takiej postaci jeszcze nie jadłam. cudo! :)
OdpowiedzUsuńWprost uwielbiam takie dania.
OdpowiedzUsuńZachwycasz mnie zdjęciami Olimpio :)