Drodzy czytelnicy wspólnie z firmą TortyOnline.pl serdecznie zapraszam do wzięcia udziału w konkursie walentynkowym:-)
Za nim będzie o konkursie chciałabym opowiedzieć Wam o tym jak pewnego dnia ktoś bardzo mi bliski zrobił mi wyjątkową niespodziankę.
Zwyczajnie zapowiadający się majowy dzień roku 2006. Choć niezwyczajny był to poranek, nieśmiałe promyki słońca wdzierały się do naszej sypialni, łaskocząc jeszcze zaspane twarze. W głowie myśli dopiero zaczynały się układać, ciała przeciągały się by zaspane mięśnie ruszyły do pracy. Często o tej porze roku rankiem wita nas deszcz, ale nie dzisiaj, dzisiaj jest słonecznie, dzisiaj chce się żyć jeszcze bardziej. Wstajemy!
Tak jak pisałam, dzień zapowiada się zwyczajnie, do momentu w którym mój C rzuca hasło, pojedziemy w góry???
Dzisiaj, tak bez przygotowania żadnego:-), nieśmiało pytam:-)
No tak, tak bez przygotowania, spakuj tylko kosz piknikowy i jedziemy.
Myślę sobie, kosz piknikowy i góry, hmm , no ale w końcu jak się nałazimy po tych górach to coś trzeba będzie zjeść.
Szybko robię kanapki, coś do picia, czekoladowe muffiny, które jakimś cudem zachowały się z dnia poprzedniego, koc na wszelki wypadek też biorę.
I w drogę!
Oczywiście z mojej strony padło niewinne pytanie, a w które góry jedziemy?, ale C coś pod nosem zaburczał, że zobaczę, że to nowe miejsce, i że na pewno mi się spodoba.
Dodam tylko, że C nie jest typem człowieka, który często robi niespodzianki lub planuje coś by mnie zaskoczyć. Dlatego wydało mi się to trochę podejrzane. Pomyślałam, ok nie zadaję więcej pytań.
Kiedy dojechaliśmy na miejsce, okazało się, że góry są, ale tak daleko na horyzoncie, że trudno mi było sobie wyobrazić wędrówkę. Za to trochę bliżej, w zasięgu mojego wzroku zobaczyłam wzgórze z przepiękną i malowniczą polaną. Zaczęłam się śmiać, no tak zamiast chodzić po górach będziemy się wylegiwać na kocu, jeść czekoladowe muffiny i podziwiać piękne okoliczności przyrody.
C tylko wzruszył ramionami i powiedział chodź:-)
Pomyślałam wtedy, no dobra, chłopak chce poleniuchować z dala od miejskiego zgiełku, tylko po co pytał się czy jedziemy w góry. Ok nie wnikałam, poszłam za nim , i jak się okazało to trochę pod górę trzeba było iść. Nawet przyznam się, że się zasapałam, ach ta kondycja, trzeba nad nią popracować:-). Gdy dotarliśmy na miejsce, widok był piękny, po jednej stronie malownicze góry zapierały dech w piersiach, po drugiej stronie bezmiar błękitnego oceanu malował uśmiech na twarzy, ciepły wiatr rozwiewał włosy i myśli były tylko jedne, chwilo trwaj.
Wybraliśmy miejsce na nasz piknik, przy kamieniu, który idealnie posłużył nam za stolik:-).
W pewnym momencie zobaczyłam postać, był to mężczyzna, starszy pan, lekko pochylony o białych jak śnieg włosach. W dłoni trzymał jakieś zawiniątko, i zmierzał w naszym kierunku.
Zapytałam C czy wie kto to jest, odpowiedział że nie ma pojęcia. Miejsce w którym byliśmy nie wyglądało na szlak turystyczny, ale w końcu nie tylko my lubimy błąkać się po mało znanych miejscach.
Mężczyzna minął nas i tylko ukradkiem spojrzał w naszą stronę i nieśmiało się uśmiechnął.
Jeszcze przez moment patrzyliśmy w jego kierunku, a potem już zajęci sobą nie zauważyliśmy jak mężczyzna zatrzymał się również przy kamieniu, trochę większym od naszego.
W pewnym momencie wokół nas zawirowało tysiące czerwonych, różanych płatków. Totalnie zdziwieni i zaskoczeniu spojrzeliśmy w kierunku mężczyzny, który garściami wyciągał z zawiniątka płatki róż i rzucał je na wiatr. W ciągu sekundy trawa wokół nas zamieniła się w czerwony, różany dywan. Nawet nie zwróciłam uwagi, jak C w pewnym momencie wstaje i nerwowym ruchem zaczyna wyciągać coś z kieszeni, widzę jak trzęsą mu się ręce a na czole pojawiły się kropelki potu. Jego twarz była blada, wyglądał jakby miał za moment zemdleć.
Oniemiałam, gdy uklęknął i otworzył malutkie pudełeczko, które trzymał w dłoni.
Nawet mi nie zadał pytania czy zostanę jego żoną. Powiedział tylko drżącym głosem, proszę powiedz tak:-)
W tym roku, w maju minie 8 lat od tamtej chwili. Jesteśmy szczęśliwym małżeństwem, nie wyobrażam sobie lepszego mężczyzny dla siebie.
A starszy pan podszedł do nas gdy zobaczył jak się całujemy, wiedział że był świadkiem zaręczyn. Podszedł i się z nami przywitał, a zapytany o płatki róż odpowiedział, że i on wiele lat temu tu na górze prosił o rękę wyjątkową kobietę, która już odeszła. Co roku tego samego majowego dnia przychodził tam i wspominając swoją ukochaną rzucał na wiatr płatki jej ulubionych kwiatów.
Podzieliłam się z wami tą wyjątkową dla mnie historią a teraz raz jeszcze zaproszę Was do konkursu, którego zadaniem jest napisanie w jaki sposób chcielibyście zaskoczyć swoją ukochaną osobę w walentynki, by poczuła się wyjątkowo:-). Może być to kolacja, z pysznym daniem, ciasto czy deser.
Konkurs będzie trwał do 14 lutego, odpowiedzi możecie zostawiać w komentarzach lub wysłać na mój adres mailowy olimpia340@gazeta.pl
Po zakończeniu konkursu wybiorę najciekawszą odpowiedź a zwycięzca będzie mógł wybrać sobie na stronie TortyOnline.pl tort o wartości do 150 zł . Ciasto zostanie wysłane na wskazany adres ( tylko na terenie Polski )
Pamiętajcie o wpisanie pod komentarzem swoje dane: imię i adres mailowy
TortyOnline.pl
Pamiętajcie o wpisanie pod komentarzem swoje dane: imię i adres mailowy
Serdecznie zapraszam do odwiedzenia strony sponsora konkursu:-) na której możecie zobaczyć i złożyć zamówienie na ich wspaniale wyglądające torty na zamówienie .
Cóż za niesamowita opowieść..takiego męża to chyba każda kobieta by chciała;)
OdpowiedzUsuńIga mąż jedyny, najlepszy:-) a swoją drogą to umiał wykorzystać sytuację:-), podziwiam go za to ja, bym chyba nie miała odwagi:-)
UsuńBardzo fajny konkurs i przepyszna nagroda ;) ummmm może i ja się skuszę ;)
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam:-)
UsuńPiękna , romantyczna historia, życzę wszystkim podobnych wspomnień.
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością weszłam w Twoje życie na tę krótką chwilkę
i życzę Wam związku trwałego , usłanego różami.
Choć trzeba pamiętać, że życie nie tylko jak róża ma kolce lecz o tym,róża ma również kwiat.
Pozdrawiam Cię serdecznie.
Bardzo dziękuję. Jak piszesz życie nie zawsze usłane jest różami, i my mieliśmy ciężkie życiowe momenty. Najważniejsze by trwać razem i sprawiać by tych romantycznych momentów w życiu było jak najwięcej:-)
UsuńAle sie wzruszyłam ta Twoja opowieścią, piekna.
OdpowiedzUsuńŻycze Wam szczęścia i miłości po kres Waszych dni.
Pozdrawiam Was serdecznie :-)
Bardzo mi miło:-) i dziękuję:-)
Usuńzatkało mnie... a łzy same napływały do oczu... magiczne zaręczyny i jeszcze ten starszy Pan... historia jak z bajki...
OdpowiedzUsuńWtedy też czułam się jak w bajce:-)
UsuńOlimpio,
OdpowiedzUsuńco za historia!
A właściwie dwie,bo Wasza i tego Pana.
Wspaniała wróżba dla Was na resztę życia.
Niech Wam się szczęści!
Aniu ta historia Pana była i nadal jest dla mnie bardzo poruszająca, opowiedział nam dużo więcej niż ja tu przytoczyłam. Dziękuję za ciepłe słowa i życzenia:-)
UsuńTaka niesamowita historia, aż się nie chce wierzyć, że to prawda.
OdpowiedzUsuńA jednak:-)
UsuńAle się popłakałam. Niesamowite! Byłam do końca pewna, że C poprosił Pana by rzucał te płatki. Piękna historia i rzeczywiście dobra wróżba dla Was!
OdpowiedzUsuńOlimpio wzruszyłam się do łez :) wspaniałe wspomnienia! konkurs świetny, choć dla mnie za trudny, z pisaniem u mnie niestety kiepsko ;/
OdpowiedzUsuńNormalnie się wzruszyłam :) Taka historia to jest coś. Twoje prawnuki będą ją wspominać ze wzruszeniem :)
OdpowiedzUsuńzabieram się za pisanie maila...!
OdpowiedzUsuńAż mi się łezka w oku zakręciła! Piękna historia, piękne oświadczyny. :)))
OdpowiedzUsuńA czy C. nie umówił się z tym panem? To naprawdę był przypadek? :)
Niesamowita historia! Dziękuję za konkurs, wysłałam właśnie swojego @ z odpowiedzią konkursową. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńCudowna historia! Czytałam z zapartym tchem!
OdpowiedzUsuńP.S. Wysłałam swoje zgłoszenie na konkurs ;)
blondbenita@onet.pl
Bernadetta