Dawno temu gotował kitri bardzo często, i najczęściej dla większego grona osób, czasami nawet dla setki:-).
Zawsze było to danie jednogarnkowe i nierzadko przysparzało mi wiele kłopotów. Choć bardzo proste w przygotowaniu to jednak wymagało umiejętności by go nie przypalić. Uwierzcie, nie łatwym jest zadaniem ugotować fasolkę, ryż i warzywa tak by nie wyszła breja i to wszystko w jednym 50 litrowym garnku. Tak, tak, przypaliłam kitri, może 2 razy i pamiętam akcje ratunkowe, bo zazwyczaj nie ma się czasu w sytuacjach ekstremalnych, jak gotowanie w plenerze dla setki głodnych festiwalowiczów przygotowanie kitri od podstaw. Dlatego zawsze trzeba próbować uratować to co już powstało:-)
Teraz gdy patrzę z perspektywy czasu myślę sobie, o ile prościej byłoby ugotować wszystko osobno i połączyć w idealne danie. Pomysł na takie gotowanie kitri podsunęła mi Kinga z blogu Green Morning. Koniecznie zajrzyjcie do niej i przeczytajcie jej piękną historię o tym jak kitri stało się jej lekcją kulinarnej pokory, oraz zobaczcie jej przepiękne zdjęcia:-)
Kilka słów o samym daniu, które jest bardzo popularne w Indiach. Jest pożywne i sycące a przy tym wyjątkowo smaczne. Ja jestem zwolenniczką bardzo gęstego kitri, ale że jest to zupa można ugotować je rzadsze:-). Obok gotowanego ryżu dodaje się często fasolkę mung, która jest przepyszna i dodatkowo lekko strawna, nie jest jednak łatwo dostępna. Na półkach sklepowych znalazłam jedynie zieloną fasolkę mung, a do tego dania idealna jest żółta, którą zamówiłam przez internet. Nadaje ona daniu welwetową i kremową konsystencję. U Kingi znajdziecie namiary na sklep internetowy, w którym można zakupić potrzebne przyprawy i fasolkę. Ja korzystałam z angielskiego sklepu internetowego klik .
Przepis podaję za Kingą
Składniki do ugotowania fasolki:
1 szklanka żółtej łuskanej fasolki mung ( można użyć żółtej lub czerwonej soczewicy jeśli będziecie mieć problemy z kupieniem fasolki )
1 łyżka masła
1 łyżeczka kurkumy
1/2 litra wody
1/2 szklanki mleka ( ja użyłam migdałowego )
Składniki do ugotowania ryżu:
1 szklanka ryżu jaśminowego ( lub takiego jakiego używacie do risotto )
1 łyżeczka soli morskiej
2 szklanki wody
1 łyżka masła
Składniki na pastę ze smażonych przypraw:
1 łyżka masła ( ja użyłam klarowanego )
1 czubata łyżka korzenia imbiru obranego i otartego na grubej tarce ( ja użyłam mielonego )
1 małe zielone chilli ( wypestkowane i drobno pokrojone )
1 łyżeczka asafetydy
1 łyżeczka kurkumy
1 łyżeczka mielonego kuminu
1 szklanka obranych i pokrojonych w kostkę pomidorów ( ja użyłam z puszki bez soku )
Dodatkowo:
2 szklanki ugotowanych na parze zielonych warzyw ( brokuł, fasolka szparagowa, groszek, szpinak , jarmuż ja dodałam kalafior )
1 łyżeczka soli
1 łyżka masła
Fasolę dokładnie płuczemy pod zimną wodą. Następnie zalewamy wodą dodajemy masło i kurkumę i gotujemy na średnim ogniu aż fasola się rozgotuje ok 20 minut. Podczas gotowania będzie tworzyć się piana, którą należy zebrać.
Do rozgotowanej fasoli dodajemy mleko i blenderem miksujemy na gładką i płynną masę, ponownie zagotowujemy.
Ryż płuczemy i zalewamy w garnku zimną wodą, dodajemy sól i masło, zagotowujemy, następnie zmniejszamy ogień na mały, przykrywamy garnek i gotujemy ryż aż całkowicie wchłonie wodę.
Ugotowany ryż dodajemy do zmiksowanej fasolki.
Na patelni rozgrzewamy klarowne masło i wrzucamy chilli. Smażymy chwilę aż brzegi chilli zaczną robić się białe. Dodajemy imbir i smażymy kolejne 1/2 minuty. Następnie dodajemy kurkumę, kumin, asafetydę i mieszamy kilka razy po czym od razu wrzucały pomidory. Smażymy pomidory do momentu aż się rozpadną i całkowicie połączą z przyprawami.
Całość dodajemy do fasolki i ryżu.
Warzywa ugotować na parze i dodać do kitri razem z solą i masłem. Całość wymieszać i jeśli wolicie rzadsze dodać więcej wody. Kitri po ostygnięciu gęstnieje.
Kitri można posypać dowolnymi świeżymi ziołami, pokropić cytryną i podawać z chlebem.
Smacznego:-)
Doskonałe Olimpio!
OdpowiedzUsuńKitri uwielbiam.
Cieszę się Aniu, to danie trzeba uwielbiać, jest wyjątkowe:-)
UsuńOpowieść Kingi przeczytałam jednym tchem! Dziękuję za link do tak pięknego miejsca. :))
OdpowiedzUsuńKitri musi być niezwykłą potrawą! :)
Alu nie ma za co i bardzo się cieszę:-)
UsuńWypróbuję na pewno - tymczasem zajrzyj i odnieś się do wyróżnienia :)
OdpowiedzUsuńhttp://punktpotrojny.blogspot.com/2014/03/wyrozniony.html
Dziękuję Panie kolego:-)
UsuńNie wiem czy masz tego świadomość kochana, że Twoje zdjęcia romansują ze mną od pewnego czasu...
OdpowiedzUsuńAgatko , teraz już mam:-), ale jestem w dużym i pozytywnym szoku, że moje zdjęcia wywołują takie uczucia:-). Dziękuję:-)
UsuńJaka świeżość bije z Twoich zdjęć. Od razu widać, że musi smakować bosko. Pięknie pokazujesz smak:-)) Miłej niedzieli!:-))
OdpowiedzUsuńMarzenko dziękuję, za przemiły komentarz:-) i wzajemnie udanego dnia:-)
UsuńDwie rzeczy mnie zaksoczyły- Kitri, ale w końcu ja siedzę we włoszczyźnie, więc nie może Ciebie z kolei zdziwić, że tego dania nie znam, ba nawet nie znam nazwy, ale druga rzecz, która mnie zdziwiła, to sposób podania- w kubku.
OdpowiedzUsuńO kuchni indyjskiej wiem tyle ile o kuchni aborygenów, ale tyle co widziałam w TV, to tak tradycyjnie Hindusi, spożywają posiałki raczej z płaskich naczyń, nie odłącznie z podpłomikiem, czy czymś w tym rodzaju.
Ale podkreślam, że jest to opinia niedoinformowanej osoby :)
Pozdrawiamy serdecznie
Tapedna
Kasiu absolutnie mnie nie dziwi, że kitri nie znasz:-), ja pewnie też bym nie znała gdyby nie fakt, że miałam przyjemność dawno temu poznać ludzi, którzy w Indiach bywali i którzy nauczyli mnie gotować to danie. Uwierz mi, że jadłam je w misce, na papierowym talerzyku, w kubku, w szklance, a w domu nawet prosto z garnka:-). Jak sama napisałaś " tradycyjnie Hindusi spożywają posiłki na płaskich naczyniach ", ja hinduską nie jestem i w Indiach nie mieszkam, a zupy lubię jeść w emaliowanych kubkach lub miskach:-). Ale zachęcam Ci do ugotowania Kitri i podania w tradycyjny sposób:-), w płaskim naczyniu:-), zapewniam, że będzie smakować identycznie jak z kubka:-).
UsuńRównież pozdrawiam:-)
Ja też zupy jem w duuuużych kubkach ;)) można zasiąść w fotelu, podwinąć nogi, złapać za ucho i zajadać ;)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńOlimpio danie mnie zachwyciło, jak ostatnio wszystko co związane jest z kuchnią indyjską :) niedługo i u mnie będą pojawiać się przepisy rodem z Indii :) Piękne zdjęcia !
OdpowiedzUsuńNigdy czegoś takiego nie jadłam. Wygląda bardzo apetycznie :)
OdpowiedzUsuńWygląda smacznie i pewnie takie też jest :)
OdpowiedzUsuńkurcze... jakie szczęście mają Ci, dla których gotujesz :)
OdpowiedzUsuńasafetyda, pierwsze słyszę .... poczytałam w Wikipedii, wiesz jak na nią mówi się w Polsce?? :)) mało zachęcająco! ale nazwa bynajmniej mnie nie odstrasza, jeszcze tyle doznań smakowych przede mną .... jak dobrze, że masz bloga i możesz dzielić się z nami kulinarnymi doświadczeniami
tak wiem i choć czarciego łajna nie wąchałam:-) to jakoś nie rozumiem tej nazwy, jak dla mnie ona pachnie po prostu swoim zapachem do którego ja osobiście nic nie mam:-). Najlepsza asafetyda jest w żółtym , malutkim opakowaniu, na pudełku jest napisane VANDEVI, na to zwróć uwagę jak będziesz ją kupować:-). A kuchnia indyjska jest wyjątkowo smaczna, kolorowa i wyjątkowa:-), polecam z całego serca:-)
OdpowiedzUsuń