Witaj czerwcu, przyniosłeś deszcz i przeziębienie, a nie na to czekałam.
Nie mam za bardzo nastroju na pisanie, ale pomyślałam, że może jak przeleję na bloga swoje myśli to jakoś mi ulży.
Zacznę może od tego, że dokładnie tydzień temu wybraliśmy się do Legolandu pod Londynem, tak z okazji dnia dziecka i w ogóle dla dziecka, bo nigdy nie było, a ponoć to jest miejsce, które powinni odwiedzić wszyscy miłośnicy lego. Moja córka jest wielką miłośniczką, więc no wstyd by był jakby nigdy w Legolandzie nie była:-). To pojechaliśmy!
Już w pierwszy dzień lekko się rozczarowaliśmy,bo okazało się, że rezerwacja biletowa została zrobiona na 2 dorosłe osoby. Bo to bardzo normalna rzecz, że do Legolandu jeżdżą dorośli bez dzieci. To taki rodzaj randki, pojechać w bardzo zatłoczone miejsce by sobie pojeździć na różnych karuzelach itp. Więc okazało się, że to niby z mojej winy, że tylko 2 bilety.
Pierwszy dzień spędziłyśmy same bo mój mąż stwierdził, że bez sensu będzie jeśli na 3 h przed zamknięciem kupi bilet, i że woli to zrobić następnego dnia, kiedy już od rana będziemy mogli korzystać z uroków całego parku.
W hotelu w którym się zatrzymaliśmy, jedzenie było tak okropne, że zwyczajnie było mi nas żal. Basen, który okazał się również przeludniony i do tego brudny na długo zostanie mi w pamięci. O zgrozo, córka w nim pływała bo się dziewczyna uparła więc jej pozwoliliśmy. W nocy nie wyłączyliśmy klimatyzacji co zaowocowało tym, że ja i córka już od 5 dni zmagamy się z okropnym przeziębieniem.
Wracając do samego Legolandu jak dla nas to bardzo przereklamowane miejsce. Mocno przeludnione z okropnym jedzeniem i kolejkami do każdej, nawet najmniejszej atrakcji.
Mąż stwierdził, że następny taki wypad to koniecznie do Disneyland w Stanach, bo tam jak twierdzi to wszystko jest takie och i ach. Mieszkał tam przez 5 lat więc chyba wie co mówi:-). Może ktoś z Was był i napisze mi o swoich wrażeniach:-)?
Faktycznie trochę mi ulżyło:-) i czas na przepis, bardzo prosty i bardzo kaloryczny, nie mam zamiaru tego ukrywać:-).
Składniki
300 ml śmietanki 36%
50 g mlecznej czekolady
50 g gorzkiej czekolady
100 ml śmietanki 36%
ulubione czekoladowe ciasteczka pokruszone
świeże borówki lub inne ulubione owoce
polewa czekoladowa
Obie czekolady rozpuszczamy w misce umieszczonej nad garnkiem z gotującą się wodą. Śmietankę wlewamy do małego garnka z grubym dnem i lekko podgrzewamy, następnie wlewamy do niej rozpuszczoną czekoladę. Wszystko dokładnie mieszamy i wstawiamy do zamrażalnika, do schłodzenia na 30 minut. Po tym czasie masę czekoladową przelewamy do misy miksera i końcówką do ubijania ubijamy aż uzyska konsystencję kremu.
Deser podajemy w słoiczkach lub wysokich szklankach. Brzegi słoiczków polewamy polewą czekoladową tak by spływała do środka po ścianach słoiczków. Następnie kruszymy do nich czekoladowe ciasteczka, dodajemy śmietankę i krem czekoladowy. Na wierzch układamy owoce, całość polewamy dodatkową porcją polewy czekoladowej.
Po takiej dawce czekolady poprawa humoru gwarantowania!
Smacznego:-)
Wygląda przepysznie!
OdpowiedzUsuńDeser boski!
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc, ja Legoland uwielbiam. Ale ten pierwszy, oryginalny, duński. W sezonie, oczywiście, też jest mnóstwo ludzi, ale i tak ma niepowtarzalny urok. Człowiek może się znowu poczuć jak dziecko :)