Każdego ranka wypija razem ze mną szklaneczkę koktajlu i nie ma nic przeciwko wegetariańskim obiadom, ale jest totalnym mięsożercą więc muszę mu również serwować mięsne dania. Jakby nie patrzeć ciężko pracuje więc nie mogę mu odmówić mięsnych posiłków, zwłaszcza jeśli bardzo je lubi:-).
Pasztety wszelkiego rodzaju, czy to mięsne czy rybne są mile widziane w kanapkach do pracy:-). Jak wiadomo te sklepowe zawierają tyle mięsa, że aż strach myśleć a to co dodatkowo można w nich znaleźć czasami przechodzi ludzkie pojęcie. Natomiast pasztet domowy jest tak łatwy w przygotowaniu, że nie ma wytłumaczenia na kupowanie sklepowych, no chyba że lenistwo lub niewiedza jak je zrobić.
Dlatego dzisiaj zachęcam Was do tego by nie być leniwym w tej kwestii i podzielę się z Wami przepisem, byście nie mieli wymówki, że nie wiecie jak zrobić pasztet. Ja wykorzystałam do tego pasztetu jedną dużą nogę z rosołu, takie mięso jest bardzo mięciutkie, łatwo je zmiksować. Dlatego warto mieć rosół bo również potrzebna będzie gotowana marchew i pietruszka.
Składniki:
1 udko drobiowe razem z podudziem ( cała noga:-) ) z rosołu bez kości i ze skórą
3 wątróbki jagnięce
1/2 cebuli
1/2 gotowanej marchewki z rosołu
1/2 gotowanego korzenia pietruszki z rosołu
1 łyżka bułki tartej
ok 1/4 szklanki rosołu
1 małe jajko
ok 1/2 łyżeczki posiekanego rozmarynu
sól i pieprz do smaku
1 łyżka oleju rzepakowego
2 łyżki tłuszczu kaczego
Mięso drobiowe dzielimy na mniejsze kawałki i wkładamy do blendera kielichowego lub malaksera. Dodajemy podsmażone wątróbki razem z cebulą oraz marchewkę, pietruszkę, rozmaryn i bułką tartą. Zaczynamy miksować dodając rosół. Masa ma mieć dość luźną i gładką konsystencję.
Masę przelewamy do miski i dodajemy jajko, mieszamy, tak przygotowaną wkładamy do żaroodpornego naczynia wysmarowanego masłem i wysypanego bułką tartą.
Pieczemy w piekarniku nagrzanym do 180 st C przez 20 minut.
Po upieczeniu i wystudzeniu, pasztet przekładamy do słoika. 2 łyżki tłuszczu kaczego roztapiamy na patelni, gdy uzyska płynną konsystencję wylewamy go na wierzch pasztetu w słoiku. Wstawiamy do lodówki do stężenia. Pasztet trzymamy w lodówce do tygodnia.
Smacznego:-)
Alutko dziękuję Ci za pomysł jak można wykorzystać mięso z rosołu:-)
Bardzo lubię domowe pasztety!! Spróbowałabym Twojego :)
OdpowiedzUsuńPasztecik zapowiada się znakomicie! :-)
OdpowiedzUsuńU mnie jest tak w kwestii pasztetów: sklepowych nie kupuję, bo skórki i pazurki mnie obrzydzają, swoich nie robię, bo leniwiec jestem, buuuu ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy serdecznie
Tapenda
Pysznie wygląda...wyobrażam sobie ten smak i zapach. :)
OdpowiedzUsuńJak on przepysznie wygląda! Uwielbiam pasztet domowy :)
OdpowiedzUsuńOlimpio często pieczemy pasztety. Spróbuj kiedyś zamaist bułki dodać kaszy jaglanej jako zagęszczacza - będzie jeszcze zdrowiej;-) Znowu zdjęcia kuszą niesamowicie...:-)
OdpowiedzUsuńMój mięsożerca coraz bardziej docenia bezmięsne posiłki,
OdpowiedzUsuńale takim pasztetem pewnie by nie pogardził, tak jak ja;)
Olimpio , zdjęcia rzucają mnie na kolana ! Chapeau bas!
OdpowiedzUsuńCudownie smarowny, zrobię wg Twojego przepisu, mam smalec gęsi
i wątróbkę jagnięcą, bo w jesieni zawsze kupuję całe jagnię, a na wątróbkę soute nie mam
nigdy ochoty.Wspaniały przepis.
Olimpio, ja tradycyjnie zachwycam się zdjęciami! Pasztet jest przepiękny! W rewelacyjny smak wierzę. :)))
OdpowiedzUsuńSmarowidła wszelakie uwielbiam, czy to mięsne czy bez. Ostatnio zajadałam się pasztetem z soczewicy, który smakował całkiem mięśnie. To też zawsze jakaś alternatywa dla mięsożerców. :)
Dopiero zobaczyłam dopisek na dole! ;))) :*
OdpowiedzUsuńOlimpio, u nas w domu ten pasztet tygodnia by nie postał w lodówce...zniknąłby w błyskawicznym tempie :)
OdpowiedzUsuńMoi chłopcy z mężem na czele w pełni akceptują moje "zielone" eksperymenty w kuchni, ale pod warunkiem, że równoważę je daniami mięsnymi :)